Urodziła się i wychowywała w maleńkiej, urokliwej miejscowości. Od kąd siegała pamięcią źle się czuła w tym hermetycznym środowisku, wśród ludzi, którzy znają się z dziada pradziada. Wytchnienie dawały wakacje, które spędzała u rodziny w wiekim mieście. Kino, restauracje, sklepy, parki, gwar na ulicach… Te wszystkie atrakcje, które stały przed nią otworem wraz z zakończeniem roku szkolnego sprawiały, że marazm, który ją spowijał ustępował miejsca ekscytacji. Tak… dopiero tam oddychała pełną piersią.
Wakacje.
Poznała go kiedy razem z koleżanką szukały adresu, pod którym miały się spotkać ze znajomymi. Szedł środkiem wąskiej uliczki. Wysoki brunet z oczami jak węgiel. Zaczepiła go… Od tamtej chwili byli nierozłaczni. Chłopak grał w drużynie piłki ręcznej, studiował, cytował wiersze Poświatowskiej, zasypywał ją kwiatami, miał własne zdanie i twarde zasady a przy tym był czuły i opiekuńczy. Fakt, że świata poza nią nie widział sprawił, że mentalnie z szarej myszki zmieniła się w świadomą kobietę. Tak… imponował jej. Nie zauważyła nawet kiedy się zakochała.
Z początkiem września wróciła do swojego miasteczka z głębokim postanowieniem, że jak tylko skończy szkołę średnią od razu do niego wyjedzie. Przez kolejne 10 miesięcy niemal każdego dnia dostawała od niego list. Widywali się częściej niż mogła sobie wymarzyć. Pod choinkę dostała pierścionek zaręczynowy. Nie, nie ustalili daty ślubu. Twierdził, że teraz najważniejsze jest żeby dostała się na studia, na ślub przyjdzie czas, w końcu mają przed sobą całe życie…
Odebrała świadectwo maturalne i juz następnego dnia siedziała w pociągu do wielkiego miasta. Do niego.
Od tej chwili wszystko potoczyło się błyskawicznie. Dostała się na uczelnię, która znajdowała się w tym samym mieście, w którym studiował on. Zamieszkali razem. Ustalili datę ślubu na czerwiec następnego roku.
W lutym zaszła w ciążę. On szalał z radości. Pobrali się. W październiku urodziła in się córka. Byli tacy szczęśliwi…
W grudniu on dostał propozycję stypendium na jednej z zagranicznych uczelni. Nie chciał wyjeżdżać. Namawiała go godzinami… przekonywała, że to dla niego, dla nich olbrzymia szansa, że to tylko chwila w całym ich życiu…
Wyjechał.
cdn…
i wyjechał …. wypisz wymaluj jak Onufrzak :)
a merytorycznie to napiszę, że historia taka aż z bajki początkiem nie? ;)
historia jak najbardziej prawdziwa:)
domyslam się , tylko fabuła taka bajkowa…no wiesz..wszystko po kolei ;)
mówiłam Ci wczoraj w nocy, że to nie jest dobry moment na pisanie czegokolwiek:)
„…Wyjechał…” i nie wrócił.Zajal sie dzialalnoscia prokreacyjna z asystentka z pewnej uczelni… itede…pisze to,zeby utrudnic Autorce co sprowokuje Ją do jeszcze bardziej wysublimowanej kreacji;))
wczoraj w nocy to ja byłam po grillu i mogłaś SE mówic co tylko :D ….ale neizaleznie od tego , u Ciebie jest zawsze dobry moment na pisanie :)
przypadkowy nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś Ty dokończył po swojemu :>
Przypadkowy, prowokacje to ja bardzo lubię, przy czym akurat w tej historii na niewiele się zdadzą gdyż, bo, ponieważ życie napisało już ciąg dalszy, właściwie to cały czas pisze. Niestety lub stety autorka nic nie wie na temat rodzeństwa z asystentkowego łoża no ale wszechwiedza nie jest jej mocna stroną, wiec może się jeszcze zdziwić:)
Pstro poddała bardzo ciekawy pomysł… może zaskoczysz autorkę?:)
Boje sie,ze nie zaskocze.Daleko mi do mistrzow tego gatunku.Pisac story juz napisana przez zycie stanowczo mnie przerasta (znanie swego miejsca w szeregu).Poza tym jako feminista nie ośmielil bym sie:-)
Boisz się?
Hmm…
Expose yourself to your deepest fear; after that, fear has no power, and the fear of freedom shrinks and vanishes. You are free…
/Morrisonem lekko popycha do przodu/
P.S.
„feminista” zadziałał mi na wyobraźnię:)
Dzień dobry.:-). Wyjechany na chwil kilka i zaraz wracam do Cie.;-):-*. I przypadkowy jakiś mniej wstydliwy, musi se coś chlapnął.:-P:-D
ładne mi chwil kilka :P :D …Onufrzak Ty nie mierz wszystkich swoją miarką co? z tym chlapnięciem :P:*
A to kolega nie pijący? Marnuje się?:-P. Z tymi kilkoma chwilami przesadziłem, fakt. ;-)
wierzylem w Twoja wyobraznie. Pytanie o banie sie poŁYKAM jako niemerytoryczne;))Niczego sie nie boje wsrodtakich przyjaciół:-)
przypadkowy pijącyś? …nie dawaj dyla!! Onufrzak nie wraca z polowania, nie ma spluwy (?)!! kapelusz ma po dziadku leśniczym :P:D
jest… kamień z serca…;)
Do potem, muszę sąsiadowi wytłumaczyć jak ważne jest nawadnianie. :-D
Onufrzak pamiętaj, że browary zaliczane są do odwadniaczy !!:D
Przypadkowy, merytorycznie to ja tylko jak się pomylę, a jak powszechnie wiadomo – ja się nie mylę… no chyba że? nie… nie! nie ma takiej możliwości!:)
Dobrym tokiem podążasz, Ci powiem, wszak nadzieja kochanką odważnych:)
Onufrzak był znikł zanim ramiona rozpostarłam. Tak wiem Pstro, wiem… trzeba było bułkę z salcesonem odłożyć:P
Dzieki za wskazówkę. Trza będzie coś mocniejszego.:-D Zostawiam.:-*
pstro dzis nie.za goraco.ale generalnie ‚trzeba pic i ** zeby sie biedy wygrzebac’ ju noł FREAKED ;))))nie daje dyla,poszedlem po picie ;-P
Maskana, ja myślałam, że Ty zobaczyłas Onufrzaka i z uscisku go nie wypuszczasz, a Ty bułki nie wypuszczałaś… niepotrzebnie napisałam, że kończe z dietą :P:D
wszędzie upały tylko u mnie pada od rana, wczoraj był upał, dziś się słońce wyniosło do Was, pochmurno za oknem i siąpi…. też byłam po picie (woda mineralna + lód) wieczorem się trza będzie znieczulić, nie wiem czy ja dobrze zrobiłam porywając sie na tego SKŁOSZA, własnei znajoma mi powiedziała, ze jak ona była, to potem bez przeciwbólowych to ani rusz…:D
Spóźniłem się. Ktoś mi upił sąsiada i raczej nie wspomniał o odwodnieniu. Pstro, zacznij na początek od podawania piłek.:-P
Onufrzak a nasze towarzystwo do picia nie jest odpowiednie? :P
i od wycierania potu z czoła grającym ? :P
a dawno nie gralas? Ty trenujesz to nie dygaj;P chyba uciekne w sen;p jechalem w nocy…
przypadkowy idę pierwszy raz :D dlatego jestem taka podekscytowana bo nie wiem co mnie czeka :D
no, zdrzemnij się, wieczorem pobalujemy ;)… kolorowych snów, czy tam pstrokatych :P
Człek na chwilę wyjechany, a ta już baluje. Na zdrowie!:-P
pierwszy raz to weź masażyste,zastrzyki & namiot tlenowy jakis pstrokaty ;-P powodzenia;)) do nastepnego freaked;))))
przypadkowy kurde ja jestem panikara a Ty o!!strach się bać normalnie, jakbym się na tortury zapisała :D
Onufrzak z tego co wyczytałam, to Ty już balujesz :P ale Twoje zdrowie powiem, a wypije wieczorem,no wiesz w ramach znieczulenia, dla zdrowotności :P:D
Tak do 6 to będę zdrowy, a powyżej już choruję.:-P. Za moje możesz zawsze jako i ja teraz czynię, pijąc za Twoje.:-D
to ja czuję, że pół zakwasa nei będzie, jak Ty tak moje zdrowie od tej godziny pijesz ;P:*
Do 17, tyle siorbnę, że nie zaznasz żadnego bólu.:-P:-*
a potem ja podtrzymam Twoje siorbnięcia :P:D
I tak do czwartku, a potem dalej.:-P:-D
Psss_tru_śkaaa!
jestem! się drzesz :P…wróciłam, usiadłam i nie wstanę do wtorku włącznie :P
Poniosło mnie po bronkach.:-P. Tak bez snu do wtorku? To ja też, pierdziele, nie śpie wcale.:-P:-D
Ty lepiej się na tym wyjechaniu wyśpij, bo potem masz snu jak na lekarstwo :P:D
Wszyscy śpią?:)
ja nie…siedzę i zastanawiam sie, skąd się wzięly u mnie te mięśnie, które mnie bolą…przecież takich jeszcze wczoraj nie miałam
aż tak cudnie_paskudnie było? /przytulenie i pogłaskanie/
wypociłam wszystkie złe emocje, jesli takie się we mnie przez przypadek zagnieździły…powołalam do życia partie ciala, które do dzisiejszego dnia miały labe i nie uczestniczyły czynnie w moim życiu…ałć!:D
to bilans wychodzi na plus?:)
powiem Ci, że tego plusa jakoś nie dostrzegam na chwile obecną :D musi przez ten astygmatyzm…:D a Ty jak spędziłas dzień?;>.. bo przypadek to na bank cały przespał
myślisz? nieee ludzie tyle nie śpią, choć niektórzy /pokazanie palcem na siebie/ bardzo by chcięli:D
Ja się przejęłam jamnikiem i Twoją dietą co skutkowało odmakaniem w wodzie z dużą zawartością chloru… No dobrze, ta potworna ilość spaghetti (przepis wymyślony na potrzebę dzisiejszego obiadu) którą w siebie „wmusiłam” też miała wpływ na odmakanie:)
niech będzie, że mnie przekonałaś…zapodaj przepis na ten makaron /obslinienie się/ :D
spaghetti, boczek wędzony, brokuł, czosnek, węgierska pasta paprykowa ostra, sery: gorgonzola, mozzarella, parmezan, śmietana 30%, oliwa z oliwek, natka pietruszki
na patelni rozgrzać oliwę, dodać drobno pokrojony czosnek i pół łyżeczki pasty paprykowej, po chwili dodać pokrojony boczek i delikatnie zrumienić. brokuł podzielic na różyczki i ugotować. sery rozpuścić w śmietanie i chwilkę gotować na małym ogniu. makaron ugotować.
Makaron, brokuł, boczek, sos serowy wymieszać, posypać poszatkowaną pietruszką. Do tego winko wytrawne. Czas przygotowania – 20 minut. Czas zajadania – 1 minuta. Ale warto:D
a że niesmialo zapytam…moż być w wersji bez boczu (którego nie jadam i mi prosze nie przypominać o grillu mocno zakrapianym, bo jadam wszystko nawet kiełbasę!!) i bez papryki której nie jem nawet w przyprawie?…zamiast boczku na ten przykład salami…zamiast papryki pieprz…bo ja popieprzyć lubię, trzy po trzy też :> …r.eszta składników bez zastrzeżeń…
a skoro już o przepisach…to moja siostra podała mi przepis na salatkę…dwa opakowania pierożków tortellini z kapusta i grzybami, tych sprasowanych prawie na wiór (ugotowac…) do tego pomidor w kostkę…ogórek w kostke…natke pietruszki posiekać… sos: majonez, śmietana, ząbek czosnku…wedle uznania …zażerać się do woli…
ten przepis to przegląd lodówki więc możesz pozmieniać wedle uznania:) co do sałatki – uwielbiam tortellini, przy czym kupnych nie trawię, więc pozostaje klejenie a do tego muszę być bardzo ale to bardzo wściekła co przytrafia się niezmiernie rzadko. Przyjdzie mi poczekać na tą sałatkę:)
Mogę być majonezem, solą, czosnkiem. Zawsze jestem.:-P
Kurde, majonez ciężki, ale ja lubię siebie. Wówcie mi majonez.:-P
majonezy są też w wersji light:D
Mówcie*
To nic, Mask..lubie Cie.
Pst, osiole…:-*
Nie wiem Onufry, ile Ci obiecałam za to „lubie Cie” ale czuję, że chyba mnie nie stać:D
Ktoś mi nareszcie oddał słońce… Dzień dobry:)
rany!! koszą trawę za oknem, nawet pospać nie można!…
Onufrzak się tutaj po nocy wałęsał jak widzę :P – dopisała pstro i polazła w stronę wyra
Dzień dobry.:-). Wałęsał, a zdziwiony jak cholera.:-P
a co Cię tak zdziwiło hę? że jeszcze wałęsać się jesteś w stanie?:P
Dokładnie, bo jakoś sobie tego nie przypominam.:-P
Doczytałem, że żniwa u Ciebie i spać Ci nie dają.:-P:-*
haha… jak to w sierpniu :P … no, to se pobiegalam (po polach) mniej lub bardziej skutecznie rozmasowując wczorajszego skłosza , SE moge przysiąść i pooddychac wirtualną cafe …;)
no tak, jest siepień :D Dobry wieczór :)
Odarty , Ty siezxnowu w real zapuściłes za daleko, zobacz jak potem dlugo wracasz do nas :>
pstro, ale zobacz, że JA wracam ;) Taki jestem
i to Ci się chwali powiem Ci, po stronie dobrych uczynków dodatkowy plus ktos Ci postawił :D
komary mnie pożarły w niedziele, moge się pożalić i ewentualnie trochę pobiadolić? bo swędzi jak diabli … i tu /pokazanie/ i tu…/pokazanie/ i nawet tu../też pokazanie/ :D
Zaraz kampania buraczana, ech. :-P. Biegłaś, biegłaś i dobiegłaś.;-)
Onufrzak ja widzę, że Ty przed kamapnią buraczaną już ćwiczysz nie? bimbru znowu się utoczy kilka gąsiorów? ;P
jesteś miła, ale takie dobre uczynki nie wybielą mi myśli ;)
Skąd u licha u Ciebie komary. U nas tak sucho, że nawet ich nie ma
Jest bardzo miła.:-P. Wzdryga mnie na myśl o napojach wyskokowych, dasz wiarę?:-D
musi te od Was wyjechały do nas na wakacje do rodziny komarów zamieszkujących działki w centrum miasta :D
takie wybielone myśli to do niczego przyłatać Ci powiem, niech one już będą pstrokate :P:D
hahaha, domyslam się, o 12 w południe wznosiłeś toasty, a o 1 w nocy nic się w tej kwestii nie zmieniło :P:*
Nawet mi nie przypominaj.:-D
hahahaahahha, znaczy kiedy ja poruszałam się prawie jak żółw jak już musiałam, bo jak nie to siedzialam kamieniem na krześle, TY SE balowałeś tak? oj skończą Ci się te wyjazdy mój drogi… dostaniesz szlaban na te delegacje :P
Sytuacja z dziś. Miejsce – plac zabaw. Występują – chłopiec lat ok 4, chłopiec lat około 6, babcia starszego chłopca, maskana, jakiś tatuś.
Chłopiec4 stoi na szczycie zjeżdżalni, chłopiec6 siedzi mniej więcej w połowie tej zjeżdżalni. Chłopiec4 czeka i czeka. Chłopiec6 uparcie siedzi mimo, że za chłopcem4 stoi już kolejka dzieci chcących zjechać. Chłopiec4 przez około 10 minutach prosi chłopca6 żeby zjechał bo on też chce. Chłopiec6 śmieje się i to właściwie jedyna reakcja bo nadal uparcie blokuje zjeżdżalnie. Chłopiec4 siada na szczycie zjeżdżalni i powoli zsuwa się w dół, coraz bliżej chłopca6. I w tym momencie niebo poszarzało, chłopiec6 czerwienieje, otwiera buzie i wydaje z siebie nieudzki wręcz skowyt zakończony takim stekiem przekleństw jakiego maskanowe ucho nie miało okazji w całym 32 letnim życiu jeszcze usłyszeć. Chłopiec4 zaczyna płakać. W tym momencie do zjeżdżalni podbiega babcia chłopca6, z podobnym repertuarem inwektyw rzucanym w stronę chłopca4, chwyta za rękę i nogę chłopca4 brutalnie ściągając go ze zjeżdżalni. Chłopiec4 płacze. maskana stojąca najbliżej grzecznie prosi babcę, żeby oddała jej chłopca4 (gdzie do diabła są jego opiekunowie?) na co babcia w odpowiedzi odrzuca jej chłopca4 nazywając przy okazji „czarcim pomiotem” (maskana do teraz nie wie czy ten pomiot to był o niej czy o chłopcu4) i bluzga na prawo i lewo łaciną w klasycznym wydaniu, przy akompaniamencie łaciny chłopca6. Z boku dobiega opiekunka chłopca4 (po płatki kukurydziane do sklepu weszła, tylko na chwileczkę, sekundke jej nie było, dosłownie sekundkę) Babcia z chłopcem6 bluzgają jakby brali udział w konkursie „kto da więcej”.
maskana w trosce o uszy swego dziecia zwraca babci uwagę na kulturę wypowiedzi argumentując, że dzieci wokół (opiekunowie pozostałych dzieci milczą przyglądając się w osłupieniu) na co babcia: niech pani sp…la do domu. maskane zatkało, nie tyle z powodu rozkazu szybkiego udania się do domu ale z powodu tej „pani” (bom się nie spodziwała, ze babcia na pani się zwróci). Do „rozmowy” włączył się jakiś tatuś, który babcinym językiem poinformował babcię że policja już w drodze i babcia wraz z chłopcem6 galopem udali się w nieznanym mi kierunku. Dziecie moje zjechało z feralnej zjeżdzani jeszcze kilka razy po czym maskana wziąwszy dziecię za rękę (zgodnie z babcinym zaleceniem) udała się w kierunku domu.
Nie można być trochę w ciąży, tak jak nie można być trochę chamem… Taka konkluzja na dziś:)
Dobry wieczór:)
O kurcze! ależ się rozpisałam:D
o ja Cię!! to jak notka !!:D
przypomniało mi się z oglądanego flimu „włatcy móch” (tak to się pisze?…jak jeden z tych glównych powiedział do Czesia: mam Cię już dosc na dziś i wypier…laj, a obok stojacy pyta się : a co to znaczy wpypier…laj? a ten mu odpowiada: nie wiem ,ale wczoraj tato powiedział tak mamie i wyszła :D
widać babcia też ten film ogądała… zresztą co tam babcia, chłopiec6 oglądał i to tak oglądał, że może śmiało babcie dokształcać:)
to chyba mozna podpiąć pod bezstresowe wychowywanie dzieci co? ..c.zy nie? …ja z racji jak wiadomo lordowskiej wymowy RRR na przekleństwa nigdy się nie porywałam, wystarczyło mi jak się śmiali, gdy powiedziałam rower :D
pstro, a pstrokate myśli to z dominacją czerwieni czy jak?
Hejo maskana :) a co robili chłopiec 2, 5, 7 i 9? :D
mając na uwadze, że czerwony oznacza ogień ,pożar, rozpalone COŚ, to jak nie? :D
Ale na „ch” brzmi całkiem normalnie z Twoich ust.:-P:-*
kłóciłbym się, że to nie odcień czerwieni, ale nie ja tu rządzę, i nie ja mam rację :D Czyż nie, hmm?
Onufrzak tak? a „z kont” Ty wiesz? ;P /udaje zaniki pamięci/ :P
no i jeszcze czerwonym oznacza się pożądanie Odarty, więc jak najbardziej :P:D
A coś kiedyś poleciało w moją stronę, ale zasłużyłem se, to pamiętam dobrze.:-P
czerwień to kolor energii lub nawet szaleństwa, więc pożądanie w tym zbiorze chyba się mieści :D Niestety nie mam nic czerwonego w zasięgu ręki. Będzie spokojnie zatem
Odarty mozliwe że energii, ale wywołuje ponoć agresje w wiekszym wydaniu… ja nie uzywam nawet w błyszczyku, zresztą w czerwonym mi nie do twarzy więc żadnego malowidła, żadnego ciucha w tym kolorze nie mam ;)
że niby masz dobrą pamięć Onufrzak? akurat :P
Mam doskonałą pamięć. Pamiętam o Tobie!:-P
a teraz z innej beczki…masz inne wyjście ? :P:D wszak rocznica za nami, za skórę już Ci zalazłam wystarczająco :D
Zamknełaś drzwi, a klucz wywaliłaś i nie ma wyjścia.:-D. Aaaa i nie narzekam.:-P:-*
Przeczytałem to „z innej beczki” i mnie wzdrygło. Wyobraziłem sobie beczkę piwa.:-P
ja w szkole średniej czasami nosiłem czerwone skarpetki, raz dostałem też czerwoną kartkę, bo powiedziałem do sędziego ”niech Pan wejdzie na drzewo, stamtąd jeszcze lepiej widać” :D …i mam jedną czerwoną koszulę, czasami w użytku ;)
Twoja wyobraźnia Onufrzak, nei zna granic :P:D
no dobra, przyznaję się , ma mjedną bluzeczkę w kolorze czerwonym, byłam we Wroclawiu 2 lata temu (pamiętam jak dziś) jakas galeriana przecena od reserved po orsey i własnie w tym drugim wisiała taka fajna, kolor mi nie odpowiadał ale cena owszem :D dwa lata minęły a ona nie dotknęła mojego ciała, ale mam! :D
a fiolety ma? :D
fiolety i owszem, ale najwięcej zieleni mojej ulubionej i czerni, chociaż seledyny też się znajdą aż po buty /manie jobla na punkcie butów i okularów przeciwslonecznych :D/
o jacie, w seledynach się poruszasz? To i trudne, i odważne /podziwanie odwagi/
A swoją drogą to też zwracam uwagę na buty ;)
ale fajnie z opalenizną kontrastuje ;)
może i dobrze kombinujesz. Ja do opalenizny lubię biel ;) ale to ja
to też…chociaż seledyn i żółty to dopiero się oznaczają :D
ja mam niebieskie oczy, to biel dobrze eksponuje ten kolor… i czerwień też, ja również i niebieski ;)
ja też mam niebieskie oczy, a do niebieskich oczu najbardzie jpasuje mi zieleń, musi inny odcień, bo zielone cienie do powiek współgrają mi idealnie ;)
ehehe, to w Twoich nie odbija się niebo ;)
a ja mam brązowe oczy i nijak romantycznego błękitu w nich nie widać, no chyba, że mamy środę i niebieskie kontakty założę:D
Cześć Odarty:)
Chłopcy 2, 5, 7, 9 zapewne udali się do domu, w końcu babcia „ładnie poprosiła”:)
brązowe to sprytne oczy maskana :)
piwne takie, ostatnio Onufrzak takie lubi najbardziej :D
nawet to mówił :D
a to dobrze, że sprytne? /zapytała pełna nieromantycznych obaw/:)
tak, to dobre /odpowiedział w optymistycznym klimacie/ :)
bo jak nie dobrze, to powiem, że w dowodzie mam wpisane oczy: czarne /asekurowanie się/
ufff
to ja nic o dowodzie nie mówiłam:D
czarne? /czy Ona stylizuje się na diablice :P/
w dowodzie to piszą co im pod maszynę…znaczy teraz nie piszą…ale wzrost 170 u mężczyzny i że wysoki, to luż lekka przesada tak?
Maskana zrób lekki wdech co ?:>
nie ona to ją wystylizowali, sami, bez porozumienia. Wpisała brązowe, po 30 dniach odebrała dowód, patrzy – czarne, nie wniosła reklamacji ale zmieniła okulary na mocniejsze, z obawy że własnych oczu nie widzi:)
dobrze, że nie wpisali czarne z iskrami ;) lub turkusowo-szafirowe, prawie niebieskie :D
oj, bardzo dobrze… gdyby wpisali już bym za aniołka robić nie mogła:)
Oo, maskana, to Ty chcesz jeszcze oszukać i zmarnować jakiegoś fajnego chłopaka, widze ;):D
od razu oszukać… znaczy masz pewność, że we mnie już ani okruszka dobrego nie ma? /w bek/
i uważasz, że ten jeden jedyny na zmarnowanie pójdzie? /w bek ze spazmami/
:D
ja mam niebieskie…znaczy że co? angel ze mnie?:>
tak to SE tłumacz, Pstrusiu:D:P
maskana, jadę po schemacie… normalnie :D to muszę podejrzewać /bez beku nad sobą/
niebieskie to nie anioł, jestem na to chodzącym dowodem :D
no i mnie zaszufladkował… i nawet mankietu nie podał…:)
ale że niby co? devil? /stanie na pierwszym stopniu a przed widać kontury kotłów ze smołą / :P
Pstro, Ty tak nie stój tylko bierz się do roboty i mi pomóż, bo wygasa:D
Maskana, Ty podkładaj, bo ja musze smołę mieszać!:D
zapomnij:D ja sie nie schylam:D:P
maskana w górnej szufladzie, w szafce obok łóżka :D
pstro ale jedną nogą zaglądasz na te czarne konkury?
jak w górnej obok łóżka to już marudziła nie bedę:D
no widzisz, przekonaj jeszcze tylko ‚piekielną’ dziewczynę :D
piekielna słucha mnie jak Szarik Janka:D
yhy…stąd ksywa „czarna stopa” :P:D
Janek miał szalik? Aaa… był taki film ”Żółty szalik”. Janek tam grał alkoholika, i zawsze nosił żółty szalik ;)
Odarty, wszystko Ci sie pomieszało… Żółta to była ciżemka a Janek (Wiśniewski) padł:D
skoro o Leonie mowa…
A wcale nie, żółta to była łódź podwodna ;) i nie Leon a Lennon :D
jeśli już… to uwielbiam tę piosenkę
Pożegnam się z Wami już dziewczyny :) Dobrej Nocy
Wzajemnie, Odarty:)
[…] Tęsknota – bliskość w oddaleniu. Historia jednej znajomości. […]